NTN Snow & More 2017/2018 nr 3

Narciarstwo biegowe 76 Będąc w tej części białowieskiej pe- rełki, zaglądamy też do Rezerwatu Po- kazowego Żubrów, gdzie szanse na spotkanie z różnymi mieszkańcami lasu są większe niż na wolności. Jak zwykle największą furorę robią pospolite dziki, dla których specjalnie wzięliśmy kilka jabłek. W ich zagrodzie zawsze coś się dzieje. Po lekcji przyrodniczej i porząd- nej dawce chłodu wracamy do Biało- wieży na obiad. Miejscem, gdzie przy okazji smacznego posiłku przeniesiemy się w przeszłość, jest Restauracja Car- ska. Mieści się w budynku zabytkowe- go dworca kolejowego zbudowanego w 1903 roku dla cara Mikołaja II. Podob- ny nastrój stwarza Restauracja Stoczek w centrum wsi. Po wszystkim zagląda- my jeszcze do parku, gdzie można nie tylko spacerować, ale też pozjeżdżać na sankach z pagórków, a gdy lód jest mocny, pojeździć na łyżwach po stawie. w mamę i tatę. A ja z utęsknieniem cze- kam na śpiew wilków, który już nieraz dane było mi słyszeć. Wraz z gęstnie- jącym mrokiem szybko tężeje też mróz, dobierając się do pleców, nagrzewamy więc auto i szybko pakujemy do niego załogę. Na dziś aż za dużo wrażeń. Wracając do naszej kwatery, tuż przed bramą spotykamy jeszcze stadko żubrów, które powoli schodzą z drogi do lasu. Dzieci niestety już śpią. Skoro już przy nocnych przygodach jesteśmy, to wspomnę jeszcze o jednym nocnym rajdzie, który odbyliśmy w cza- sie tych ferii. Pewnego wieczora, tuż po przejściu sporej śnieżycy, pożyczyłem od naszej znajomej sanie sprinterskie do biegania w psich zaprzęgach i w zupełnych ciemnościach ruszyłem na Kosy Most. Ślizganie na czymś takim było nowym doświadczeniem. Nawet bez psa szło całkiem sprawnie. NOCY CZARY WSZYSTKIE Na koniec dnia, w środku lasu między Starą Białowieżą a Narewką, czyli na trasie powrotnej do naszej bazy – Bia- łowieskiej Polany – urządzamy postój. W miejscu tym, oznaczonym na ma- pie jako Średnia Budka, stoi elegancka wiata, a obok widoczne miejsce, gdzie pali się ogniska. Żeby wszystko poszło sprawnie, gospodyni dała nam trochę suchych szczap i spory zapas połupanej brzozy. Moment i pali się przytulny ogień. Spożywamy kolację podgrzaną na ku- chence benzynowej i siedząc wygodnie, wsłuchujemy się w dość głuchą o tej porze roku przyrodę. Niezawodne oka- zują się puszczyki, które tuż po zmroku zaczynają swoje nawoływania. Początek lutego to końcówka ich miłosnych zalo- tów. Dzieci jednak nie są tym zachwy- cone i słysząc dolatujące z ciemności lasu u uhuuhu uhu, wtulają się mocno

RkJQdWJsaXNoZXIy NDU4MTI=