NTN Snow & More 2018/2019 nr 1

ograniczeń sprzętowych, ale poprzez jasne zasady ustawia- nia tras. Jeśli w niektórych gigantach zawodnicy jadą przez ¾ trasy z kijami pod pachami, to coś jest nie tak, a prze- cież oprócz ustawiacza jest jeszcze delegat techniczny, któ- ry musi zatwierdzić trasę. Kolejną przyczyną wypadków jest przeładowany kalendarz. Osobiście z wielką przyjemnością skreśliłbym z niego supergiganty. Wierz mi, ustawiałem supergiganty w Wengen i w Kitz, ale do dzisiaj nie wiem, o co do cholery w nich chodzi? Ma to być szybki gigant czy może mały zjazd? Kompletne nieporozumienie. W swojej karierze miałeś na pewno mnóstwo zabawnych sytuacji.Może przytoczysz jakąś historyjkę na koniec na- szej rozmowy? OK. Oczywiście pochodzi ona z czasów pracy z Doris de Agostini. Na jednych zawodach trasa była szczególnie zlo- dzona, a jak pamiętacie, Doris nieszczególnie lubiła takie warunki. Podczas ostatniej inspekcji cały czas jej powta- rzałem, że musi jechać wysoką linią i bardzo mocno du- sić krawędź dolnej narty. Na krótko przed startem ja, czyli „dziewczyna do wszystkiego”, rozpoczynam masaż zawod- niczki.Mocno ugniatam jej łydki, ale słyszę, jak mówi: „wy- żej, mocniej!”. Dobra, myślę sobie, potrzebuje więcej popra- cować nad udami i posuwam się powyżej kolan. Ugniatam ile sił w rękach, ale słyszę znowu to samo: „wyżej, moc- niej!”. Teraz już czuję się trochę zażenowany, każdy cen- tymetr wyżej może być potraktowany jako czyn seksualny, a ona nadal swoje: „wyżej, mocniej!”. Patrzę więc do góry i co widzę? Doris z zamkniętymi oczami „jedzie”w myślach trasę, próbując wprowadzić w życie moje uwagi z oglądania. W ogóle nie zwracała uwagi na masaż, tak była pochłonię- ta zadaniem. No dobra, wróćmy jeszcze do tytułu naszej opowieści. Co miałeś na myśli, mówiąc, że nie ma dobrych i złych trenerów? Bo to prawda. Trenerów można oceniać wyłącznie po osią- gnięciach ich zawodników. To znaczy dzielą się na skutecz- nych i nieskutecznych. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że na każdego działają inne metody. Ja miałem po prostu ogrom- ne szczęście, że byłem w odpowiednim miejscu w odpo- wiednim czasie i spotkałem odpowiednich ludzi. To tyle. Dziękujemy za rozmowę! Co mógłbyś polecić młodym trenerom i zawodnikom? W tym, co robicie, musicie mieć przyjemność. Jeśli młodzi ludzie już na początku sezonu są śmiertelnie zmęczeni tre- ningami z okresu przygotowawczego, a do tego dochodzą zawody i kolejne treningi na śniegu, to szybko pojawia się zniechęcenie. Trzeba też umiejętnie różnicować zajęcia na stokach. Uważam na przykład, że młodzież w klubach zde- cydowanie zbyt wiele czasu poświęca na jazdę zadaniową na tyczkach. Jadą na trening i tłuką giganty oraz slalomy całymi dniami. Podstawą techniki jest, była i będzie jazda dowolna w różnych warunkach śniegowych. Narciarz do- skonały ma umieć czuć śnieg i teren, a potem dopasować do tych elementów technikę jazdy. To bardzo trudne do wpro- wadzenia w życie, gdyż trenerzy, rodzice, zarządy klubów i ewentualni sponsorzy są zbyt mocno nastawieni na szyb- ki sukces. Niektórzy potrzebują czasu, żeby dorosnąć i sa- memu chcieć zwyciężać. Jeśli się ich będzie zmuszało, to na pewno odejdą od sportu. Dzieci z Polski mają szczególnie słabo, gdyż najbardziej prężnie działające kluby są w wielkich miastach. Na tre- ningi trzeba jeździć setki kilometrów. Presja na sukces jest olbrzymia.W efekcie młodzi ludzie w wieku lat szes- nastu są już kompletnie wypaleni. Co poradzić? Powtarzam ponownie: dużo jeździć bez tyczek, w tere- nie, w puchu, po lesie, w muldach. Młodym ludziom ta- kie zajęcia się bardzo podobają, więc będą chcieli wracać. Oczywiście tyczki też są konieczne, ale dopóki techni- ka nie stoi na odpowiednim poziomie, to wielkiego sen- su nie mają. Nikt nie poprawi błędów, jeżdżąc slalomy. Z Michaelem von Grünigenem wiele razy robiliśmy takie samo ćwiczenie. Najpierw jechał kilka przejazdów dowol- nie w rytmie giganta, starając się zachować ten sam ślad. Ja następnie wkręcałem tyczki w ten ślad, a on wykony- wał przejazd na czas. Wszystkie próby były oczywiście fil- mowane. Dążyliśmy do ideału, kiedy sylwetka w jeździe na tyczkach była identyczna z tą z jazdy dowolnej. Wydaje mi się, że się to udało. Michael był bogiem gigantów. Jak oceniasz kręcenie się w kółko funkcjonariuszy FIS w sprawach przepisów sprzętowych? To farsa. Problemem współczesnego narciarstwa jest zbyt wielka prędkość podczas zawodów. Próby jej zmniejsze- nia nie powinny polegać na wprowadzaniu kolejnych Uważam, że młodzież w klubach zdecydowanie zbyt wiele czasu poświęca na jazdę zadaniową na tyczkach. Jadą na trening i tłuką giganty oraz slalomy całymi dniami. Podstawą techniki jest, była i będzie jazda dowolna w różnych warunkach śniegowych. Narciarz doskonały ma umieć czuć śnieg i teren, a potem dopasować do tych elementów technikę jazdy. 38 FRITZ ZÜGER

RkJQdWJsaXNoZXIy NDU4MTI=