shiffrin

Urbanowicz na Nowy Rok: Smacznego niedźwiedziego mięsa!

Tym razem zaczniemy od niusa, bez pytania alternatywy w postaci fryt i puree. Rezerwujcie datę 11-14 kwietnia. Szykujcie ojro, bo czeka Was wycieczka na Chopok. Szykują się bowiem pierwsze mistrzostwa Polski we freeride’zie. To tylko wzmiankujemy na zasadzie „save the date”, tymczasem trochę o Lienzu i Bormio…

Bo jak tu żyć? Jak kibicować? Co zrobić, aby jednak na naszym stanęło i to narciarstwo alpejskie przejęło prymat wśród kibica z Polski rodem? Niech już będą to Janusze w cylindrach i perukach z wuwuzelami, ale trochę trzeźwiejsi. Lecz niech coś się dzieje! Obecnie jednak jesteśmy w mniejszości, ale to nie znaczy, że na przegranej pozycji. Kilka dni temu przeczytałem informację (wywiad z jednym z trenerów młodzieży), że skoki narciarskie się kończą. Nie chodzi o to, że ta informacja mnie cieszy, że jej wyczekiwałem, ale narciarze z okazji Nowego Roku zapewne życzyliby sobie po prostu równowagi. Oczywiście o sukcesach pokroju Małysza, Stocha, Kubackiego czy Żyły nasi alpejczycy mogą jedynie pomarzyć, a nam pozostaje radość z dwóch dziewczyn w drugim przejeździe Pucharu Świata i pomniejsze (choć wcale niemniejsze!) sukcesy w zawodach niższej rangi. Satysfakcję możemy mieć natomiast taką, że nasze narciarki jeżdżą znacznie lepiej niż nasze skoczkinie (Boszzzz, co to jest za słowo…) skaczą.

Rok 2023 już zakończony i ostatni akcent ze strony Maryny Gąsienicy Daniel i Magdaleny Łuczak niczego sobie. Podobały mi się te zawody w Lienzu (swoją drogą fajny to rewir we Wschodnim Tyrolu – byłem, jeździłem w okolicach i w cieniu Grossglocknera, jadłem nawet rosół ze śledzioną, pisałem o tym wszystkim o tutaj), bo nie tylko walka trwała u góry klasyfikacji. Mikaela Shiffrin potraktowała rywalki z buta, nie zostawiając im miejsca na złudzenia czy choćby nadzieję, że inne miejsce niż drugie w ogóle wchodzi w rachubę. Panna Shiffrinówna przegalopowała po rywalkach jak tabun mustangów. Wygrała, i gigant, i slalom. Szczególnie skala zwycięstwa w slalomie fascynuje – 2,34 sekundy nad drugą Leną Duerr!

Maryna dwunasta, Magda dwudziesta. Brawo. Czekamy aż u Maryny wszystko się zazębi jak należy i zaatakuje podium, bo wiemy nie od dziś, że stać ją na bardzo szybką jazdę. W piątek Magdzie zabrakło ćwierci sekundy do jakże wyczekiwanej czołowej trzydziestki. Ale to kwestia czasu. Wiadomka (przeczytajcie sobie proszę to słówko głosem Króla Juliana wyrażającym zaklęcie rzeczywistości).

Po drugiej stronie góry ścigali się faceci. Bormio. Passo di Stelvio. Te nazwy elektryzują nie tylko narciarzy, ale i kolarzy. Strzygą uszami zawzięcie, bo to miejsce absolutnie historyczne, mityczne wręcz dla obu tych, w sumie pod wieloma względami, pokrewnych sportów. Podjazd pod Przełęcz Stelvio to jedno z barwniejszych i najbardziej wyczerpujących przedsięwzięć, jeśli chodzi o kolarstwo. Historia Giro de Italia z jednej strony, ale w dzisiejszych czasach osiągalne w sumie dla każdego kto ma cierpiętnicze zajawki rowerowe. Wystarczy chcieć.

Gorzej się ma sprawa z downhillem w Bormio, bo to jeden z najbardziej skrajnych zjazdów w cyklu Pucharu Świata. W związku z czym, liczba śmiałków, która mogłaby się porwać na tę trasę radykalnie maleje. Wystarczy zresztą wrócić sobie do rywalizacji sprzed kilku dni i obejrzeć ją sobie w spokoju lub wręcz przeciwnie. W niepokoju. Szczególnie w sytuacjach kiedy nie tylko sezon Marka Schwarza trafia szlag, ale i walkę o kryształowy globus. Austriak urwał kolano. Wiadomo, to kontuzja wpisana w rejestr „chorób zawodowych” narciarzy, ale mimo wszystko szkoda. Pucharowy body count jak zwykle przynosi smutne statystyki, ale wielu udowadnia, że da się przejechać sezon bez zerwania ACL-i. Choć to zazwyczaj jednak to kwestia czasu.

Na treningach wyróżniał się Francuz Cyprian Sarazin (pierwszy i czwarty czas). Niektórzy mówią na niego Cypisek. Zdrobniale i miło. Na tym już punktowanym zjeździe również był szybki, a dokładniej rzecz ujmując – najszybszy. Drugi wynik wykręcił fenomen ostatnich sezonów Marco Odermatt. Jak już wspomniałem Szwajcarowi ubył główny rywal do generalki. Trzecim miejscem przypomniał o sobie Cameron Alexander. Mi też wypadło z głowy, że przed rokiem w Kvitfjel wygrał DH.

W supergigancie przypomniał o sobie z kolei Aleksander Aamodt Kilde. Norweg był trzeci, drugi Austriak Raphael Haaser, a wygrał… No kto? Oczywiście Marco Odermatt i to prawie o sekundę.

Wszystko to spisałem, by utrwalić wydarzenia ostatniego weekendu (a po prawdzie czwartku i piątku) roku numer 2023. Skoro zaczął się rok numer 2024 przystoi złożyć życzenia. Chyba. Odnosząc się do początku tego tekstu, życzę abyśmy doczekali się światowych sukcesów polskich tych narciarzy, którzy na nartach skręcają. Życzę Państwu realizacji marzeń, choćby takich jakie właśnie realizuje Karolina Chrapek jeżdżąc na nartach na dalekiej Północy. Życzę Państwu również spotkań ze świetnymi ludźmi, bo narciarstwo – jako sport wybitnie towarzyski – sprzyja poznawaniu świata, właśnie przez ludzi. I w tym miejscu mała zapowiedź. Za tydzień w mojej rubryce tutaj na stronie NTN rozmówka z Zuzą Witych. Krajanką Magdy Łuczak, która wydobyła się z Łodzi w świat wielkiego narciarstwa. Przy okazji pozwalam sobie wrócić do życzeń, którymi raczyłem czytelników moich felietonów sprzed dekady: smacznego niedźwiedziego mięsa!

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

nowe narty

Nowości w świecie nart na 2024/2025

Tradycyjnie na początku sezonu rzucamy garść newsów. Z mnogości mniej lub bardziej udanych innowacji technicznych staramy się wybrać te najbardziej wartościowe. Skitouring, freeride, allmountain czy jazda po przygotowanych trasach –

maxx booldożer

Słodkie życie zwykłego instruktora

Osrodek narciarski X gdzieś we Włoszech, grudzień, godzina 6.35. Budzik przeszywa i ogłusza. Za oknem jest jeszcze ciemno. Buty, kask, bidon, rękawiczki – w plecaku. Wkrętarka z zapasową baterią, wiertarka, klucz

braathen

Cały we łzach – po pierwszym gigancie sezonu

Szast-prast, i ani się obejrzeliśmy, jak rozpoczął się kolejny alpejski sezon. Tradycyjnie pierwsze zawody odbywają się w ostatni weekend października w austriackim Sölden, na wymagającej trasie lodowca Rettenbach. Nigdy

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.