Panowie ścigali się w ekskluzywnym Aspen, a panie, po raz pierwszy w norweskim Kvitfjell. Zanim jednak spojrzymy na wydarzenia tego weekendu, kilka słów o poprzednim i sytuacji ogólnej.
Pomimo, że wszyscy tak zwani „wielcy tego świata” mają usta pełne frazesów o ochronie planety, rzeczywistość wygląda zgoła inaczej i trąci hipokryzją. Prezydent naczelnej organizacji narciarskiej pan Johan Eliasch, który znany jest z różnych mniej, czy bardziej pokazowych akcji promujących ekologię, nie miał nic przeciw drugiej turze zawodów panów za oceanem. Kosztowna ta wycieczka za wielką wodę znalazła się w ogniu ostrej krytyki ze strony przeciwników polityki Eliascha. Na niekorzyść władz FIS zadziałała też pogoda. Pamiętacie zapewne slalom sprzed tygodnia, który ostatecznie i zasłużenie wygrał 21-letni Norweg Aleksander Steen Olsen. Stało się to jednak po 45 minutowej dyskusji jury, które to nie mogło się zdecydować, czy reprezentant Grecji AJ Gynnis wziął tyczkę miedzy narty, czy też nie. Sprawa takiej decyzji wydaje się dość prosta, ale jednak tym razem zawodnicy ścigali się w zamieci śnieżnej i w kilkunastocentymetrowej pokrywie świeżego białego puchu. Sędziowie niezbyt wiele widzieli… Nie lepiej było w piątek w Aspen, gdzie przeprowadzono próbę rozegrania zjazdu w huraganowych podmuchach wiatru. Na szczęście przerwano i anulowano tę farsę, ku uciesze jednych, a rozpaczy innych. Nie tylko pogoda przeciwna była władzom FIS. Odpowiedzialny za Puchar Świata panów Markus Waldner nie krył zawodu z powodu problemów technicznych. Organizatorzy z Aspen nie są przygotowani do przeprowadzania imprez na tak wysokim poziomie.
Nie możesz pracować wydajnie, kiedy wymiana złamanej tyczki zajmuje 15 minut
– żalił się szwajcarskim mediom. Oprócz tego Waldner nie był zadowolony z trasy zjazdu w Aspen porównując ja do biegowej (rzeczywiście, specjalnie spektakularna to ona nie była). Te niewesołe sytuacje są wodą na młyn największego przeciwnika Johana Eliascha, czyli Szwajcara Ursa Lehmanna. Były mistrz świata w zjeździe z Morioka chętnie widziałby siebie na fotelu prezesa zamiast kontrowersyjnego Szweda. I tak, na najwyższych szczeblach organizacji narciarskiej trwa sobie w najlepsze mała wojenka o zapewne wielkie wpływy (140 nacji zrzesza FIS) i jeszcze większe pieniądze.
Teraz, w skrócie najważniejsze wydarzenia ostatniego weekendu:
Mikaela Shiffrin, po dobrych występach w konkurencjach szybkościowych zapewniła sobie piąte zwycięstwo w klasyfikacji generalnej alpejskiego Pucharu Świata i to jeszcze zarówno przed finałami, jak i zawodami w Åre. Gratulujemy!
Soffia Goggia, po zajęciu drugiego miejsca w sobotnim zjeździe zapewniła sobie czwartą małą Kryształową Kulę za tę konkurencję. Pomimo to Włoszka była na mecie trochę zła, gdyż…
Kajsa Vickhoff Lie z Norwegii zajęła po raz pierwszy w życiu pierwsze miejsce w zjeździe i to przed własną publicznością. Jest to jednocześnie pierwsze zwycięstwo Norweżki w konkurencji zjazd w historii Pucharu Świata. Wielkie brawa dla sympatycznej Kajsy, która powróciła na szczyty po poważnej kontuzji.
Niedzielny supergigant padł łupem Austriaczek i to dosłownie, gdyż zajęły one wszystkie miejsca na podium. Ostatni raz sytuacja taka miała miejsce w 2005 roku (Meissnitzer, Kirchgasser, Dorfmeister). W Kvitfjell na „pudle” zobaczyliśmy Ninę Ortlieb, Stephanie Venier i Franziskę Gritsch. Wszystkie te zawodniczki startowały z numerami powyżej 25. Otóż w trakcie zawodów dwa razy zmieniła się pogoda. Jadąca z numerem jeden Jasmin Flury pomimo znacznego błędu przez długi czas pozostawała na prowadzeniu, gdyż po jej przejeździe intensywność opadu śniegu bardzo się wzmogła. Pogoda poprawiła się ponownie, kiedy do mety dojechały już wszystkie faworytki. Cytując wypowiedź Marco Odermatta po piątkowej próbie w Aspen:
cóż, taki jest sport uprawiany na świeżym powietrzu…
Aleksander Kilde zapewnił sobie zwycięstwem w sobotę małą Kryształową Kulę za konkurencję zjazd. Gratulacje!
Marco Odermatt odpowiedział w niedzielę wygrywając supergigant w Aspen i zgarniając przy okazji małą Kryształową Kulę za tę konkurencję (po raz pierwszy w karierze). Brawo! Wydaje się także, że losy Wielkiej Kryształowej Kuli są także przesądzone na korzyść Szwajcara, choć teoretycznie Norweg ma jeszcze szansę.
Występem w Aspen swoją karierę zjazdowca zakończył Amerykanin Steven Nyman trzykrotny tryumfator zjazdów na Saslong w Val Gardenie.
Jeszcze tylko dwa tygodnie i ponownie zaczniemy odliczać dni do nowego początku sezonu w Sölden.