Paweł Palichleb relacjonuje z Francji: W Les 2 Alpes, jak co roku, przywitały nas ładną pagodą oraz świetnie przygotowanym snowparkiem. Niestety z roku na rok na lodowcu jest coraz więcej ludzi, co wiąże się z dużymi kolejkami do wyciągu. Kolejnym minusem jest fakt, że skrócili czas jazdy o pół godziny z powodu topniejącego lodowca. Jednak nie ma się co przejmować tymi drobiazgami…
Cały pierwszy dzień poświęciłem na rozgrzewkę w parku, wiec ustaliłem z fotografem Maćkiem Świstkiem i operatorem Michałem Wrońskim, że zaczynamy zbierać materiały dopiero od następnego dnia. Po powrocie z nart w miasteczku czekały na nas letnie atrakcje: basen, pole golfowe, strzelania z łuków oraz trampoliny. Warto dodać, że większość z tych atrakcji jest w cenie karnetu. Kolejne dni zaczynaliśmy od pobudek o 6 rano, pierwsza gondolka na lodowiec jechała o 7 jednak od samego początku była wielka kolejka narciarzy trenujących na tyczkach, w której traciłem prawie godzinę. Dodając do tego 45 minut jazdy wyciągiem powodowało, że na lodowcu byliśmy dopiero przed 9. Jednak widok pustego oraz idealnie przygotowanego parku rekompensował długą podróż. Ludzie pojawiali się dopiero po 10, poniważ zbyt niska temperatura i zmrożone lądowania nie dawały możliwości wykorzystania całego parku . Z tego powodu zaczynaliśmy od nagrywania ujęć na railach i boksach gdzie upadki nie są tak bolesne jak na innych przeszkodach. Około 11 warunki pozwalały na skakanie, więc przenosiliśmy się na hopę. Niestety tam już nie było tak przyjemnie jak na wcześniejszych przeszkodach, długie oczekiwanie na swoją kolej na skoczni oraz wielki tłok przy orczyku utrudniał nagrywanie oraz robienie zdjęć w tej części parku.
Coraz bardziej popularne Les 2 Alpes dają idealne warunki do treningu w lecie lecz fotografowanie czy kręcenie staje sie bardzo uciążliwe przy tak dużej liczbie fanów narciarstwa i snowboardu. Lodowiec nie daje też możliwości zaangażowania otoczenia w ujęciach, tak wiec zazwyczaj tłem staje się bezchmurne niebo.
Po pierwszym tygodniu wyjazdu spędzonym we Francji, przenosimy się do Szwajcarii na stacje Saas Fee. Mamy nadzieję, że na mniej popularnym lodowcu od Les 2 Alpes nie spotkamy tak wielkiej liczby ludzi i spokojnie będziemy mogli zabrać się za kręcenie filmu.