Za nami narciarski weekend na drugiej półkuli. Panie ścigały się w konkurencjach technicznych w Killington, a panowie w kanadyjskim Lake Louise.
Pierwsze zwycięstwo Bassino w APŚ
Zacznijmy od kobiet. W Killington w sobotnim gigancie karty częściowo rozdawał wiatr. Z jego też powodu start został obniżony i czołowe panie jechały przejazdy, których czas wynosił nieco mniej niż 50 sekund. Taki trochę sprint-gigant. Po pierwszym przejeździe sytuacja wyglądała zgoła ciekawie. Na pierwszym miejscu po wspaniałej i płynnej jeździe znajdowała się filigranowa zawodniczka ze słonecznej Italii, czyli Marta Bassino, która wyprzedała Petrę Vlhovą i – uwaga – Michelle Gisin ze Szwajcarii. Faworytka i lokalna bohaterka w jednym Mikaela Shiffrin zajmowała zaledwie piąte miejsce. Biorąc pod uwagę długość (krótkość) trasy odstępy duże nie były. Wszystko mogło się jeszcze zmienić w przejeździe drugim. Zajmująca 30. miejsce Brytyjka Alex Tilley fantastycznie wykorzystała idealnie przygotowaną i twardą trasę ustawiając poprzeczkę bardzo wysoko. Jej czas drugiego przejazdu pozostawał najlepszy aż do startu atakującej z siódmej pozycji Federiki Brignone. Włoszka pojechała fenomenalnie. Jak zawsze bardzo płynnie i harmonijnie oraz tym razem zdecydowanie energicznie. Żadna z kolejno startujących pań nie dawała jej rady. Mikaela Shiffrin wspięła się na wyżyny ale też nie pokonała Fede (ostatecznie miejsce trzecie dla Amerykanki). Gisin zjechała trochę zachowawczo, ale i tak wywalczyła najlepsze, czwarte miejsce w gigancie w swojej dotychczasowej karierze. Drugi przejazd zupełnie nie wyszedł Vlhovej, która spadła na szóste. Dopiero Bassino, zachowując całkowicie zimną krew i wykorzystując przewagę z pierwszego przejazdu, zdetronizowała rodaczkę i po raz pierwszy w karierze sięgnęła po zwycięstwo w zawodach APŚ. To były doprawdy bardzo emocjonujące zawody.
Shiffrin nokautuje rywalki
Niedziela przywitała panie jeszcze silniejszym wiatrem. Niesiony nim śnieg, szczególnie w przejeździe drugim skutecznie uniemożliwiał precyzyjne mijanie bramek. Po prostu momentami dziewczyny nie widziały podłoża. Dodatkowo trasa źle znosiła trudy zawodów. Pojawiła się mulda, której także nie było widać. Najlepiej w tych warunkach radziła sobie Mikaela Shiffrin realizując najlepszy czas przejazdu pierwszego i czwarty drugiego. Łącznie wystarczyło do pokonania Petry Vlhovej aż o 2,26 sekundy. W drugim przejeździe po poważnym błędzie Słowaczka prawie się zatrzymała, co jak na zawody APŚ jest dość kuriozalne. Na miejscu trzecim po ładnej jeździe w drugim przejeździe Anna Swenn-Larsson, która jednak łącznie straciła już 2,76 sekundy. Federica Brignone wykonała prawie salto do przodu i na pewno się mocno potłukła na skutek wzięcia tyczki miedzy narty. Podobnie Wendy Holdener, która skończyła drugi przejazd już na bramce drugiej, choć w jej przypadku głównie ucierpiała psychika. Takie trudne były to zawody, a wszystko przez wiatr.
Doskonały powrót Dressena po kontuzji
Panowie ścigali się w konkurencjach szybkościowych w kanadyjskim Lake Louise, gdzie jak prawie co roku panowały arktyczne temperatury. Nocą słupek rtęci spadał poniżej -30°C. W dzień na słońcu było zaledwie -20°C, ale bardzo zimne podłoże spędzało sen z oczu serwisantom. Treningi całkowicie zdominował Carlo Janka uzyskując najlepsze czasy w dwóch próbach. W sobotnich zawodach też pojechał rewelacyjnie i ostatecznie zajął ex aequo ze swoim rodakiem Beatem Feuzem miejsce trzecie. Na miejscu drugim, bohater naszego ostatniego wywiadu Dominik Paris, którego o zaledwie 0,02 sekundy pokonał Niemiec Thomas Dressen. Warto odnotować, że dla Dressena był to pierwszy start w zawodach od czasu kontuzji, której nabawił się prawie dokładnie rok temu podczas zjazdu w Beaver Creek.
Mayer najlepszy w supergigancie
Niedzielny supergigant padł łupem Austriaka Matthiasa Mayera. Drugi na mecie zameldował się ponownie Dominik Paris, a na miejscu trzecim skończyła para Vincent Kriechmayr i Mauro Caviezel (mój ziomal z wioski!).
Weekendowe zawody w Ameryce obaliły też kilka mitów. Marta Bassino udowodniła, że Salomon ma deski i buty, na których można wygrywać. W Lake Louise za sprawą doskonałych miejsc Dressera i Janki okazało się, że szybkie narty Rossignola sprawdzają się również w warunkach dużego mrozu. A tak w ogóle, to fajnie, że APŚ znowu dostarcza nam emocji.