W tym tygodniu w Lozannie zakończyły się zimowe igrzyska olimpijskie młodzieży. Impreza ta była organizowana po raz trzeci w historii i zebrała blisko dwa tysiące zawodników z 79 krajów w wieku pomiędzy 15 a 18 lat. Uczestnicy igrzysk rywalizowali w 81 dyscyplinach, w tym z tego, co dla nas jest najbardziej interesujące – w czterech indywidualnych konkurencjach narciarstwa alpejskiego, osobno organizowanych dla dziewczyn i chłopaków oraz dodatkowo we wspólnych wyścigach drużynowych.
Czy o którymś z tegorocznych zwycięzców za kilka lat będzie głośniej podczas zawodów alpejskiego Pucharu Świata? Pewnie na taką odpowiedź musimy jeszcze trochę poczekać, ale może warto zapamiętać niektóre z tych nazwisk?
Czy wśród nich będą tacy, co wybiją się tak, jak Petra Vlhová, która to w 2012 roku od zwycięstwa w slalomie, właśnie podczas młodzieżowych igrzysk olimpijskich zaczynała swoją wielką przygodę z profesjonalnym narciarstwem? Może ktoś pójdzie w ślady za triumfującym podczas tej samej imprezy w superkombinacji oraz gigancie Marco Schwarzem? Okazuje się, że Clara Direz, niedawna zaskakująca zwyciężczyni giganta równoległego w Sestiere, wcale nie wzięła się znikąd. Ona też ma za sobą sukcesy w młodzieżowych igrzyskach olimpijskich – w 2012 to ona stanęła na najwyższym stopniu podium właśnie w gigancie. Ciekawe też, czy do czołówki Pucharu Świata uda się jeszcze przebić 22-letniemu Riverowi Radamusowi, o którym można powiedzieć, że kompletnie zdominował młodzieżowe igrzyska olimpijskie w Lillehammer w 2016, zwyciężając superkombinację, supergigant i gigant. Dodać należy, że jest on również złotym medalistą w supergigancie i gigancie zeszłorocznych młodzieżowych mistrzostw świata w Val di Fassa.
Przechodząc do wydarzeń tegorocznych, chyba największą gwiazdą tej imprezy w konkurencjach alpejskich można okrzyknąć urodzonego w 2002 roku Adama Hofstedta. Młody Szwed wygrał supergigant oraz slalom. Do tego dołożył brąz w kombinacji. Co więcej, w gigancie również należał do czołówki zajmując ostatecznie piąte miejsce. Jeśli chodzi o starty dziewczyn to dwa złote krążki wywalczyła urodzona również w 2002 roku Szwajcarka Amelie Klopfenstein. Zwyciężyła supergigant oraz gigant. Do tego dołożyła jeszcze brąz w kombinacji oraz piąte miejsce w zawodach drużynowych, startując w nich razem z Lukiem Roduit. Jeśli miałbym kogoś z młodych chłopaków jeszcze wyróżnić, to chyba wskazałbym właśnie na Luca. Młody Szwajcar, mimo, że nie odniósł zwycięstwa w żadnej z konkurencji, w każdej z nich plasował się w pierwszej piątce – zdobył srebro w slalomie, brąz w supergigancie i gigancie, do tego dołożył bardzo dobre wyniki zajmując piąte miejsce we wspomnianych zjazdach drużynowych oraz w kombinacji.
Jeśli chodzi o inne ciekawe osobowości to mocno we znaki swoim rywalkom dała się Austriaczka Amanda Salzgeber, która zwyciężyła kombinację, do tego dorzuciła brąz w gigancie oraz w zjazdach drużynowych.
Z niewymienionych powyżej, a o których być może warto pamiętać, to zwyciężczynią slalomu dziewczyn została Szwedka Emma Sahlin. W konkurencjach męskich mieliśmy jeszcze zdobywców złota w osobach Philipa Hoffmanna z Austrii w gigancie oraz Auguste Aulnette z Francji w kombinacji.
Z reprezentantów naszego kraju na listach startowych dało się znaleźć jedynie dwa nazwiska – wśród dziewczyn naszą reprezentantką była Gabriela Hopek, w gronie chłopaków Bartłomiej Sanetra. Jeśli chodzi o osiągane wyniki, to na większą pochwałę zasługuje Bartłomiej, który w slalomie i gigancie osiągał dobre rezultaty (dwukrotnie 18. miejsce). W kombinacji osiągnął wynik niewiele gorszy – 21. miejsce, a w supergigancie był 33. (na 57 zawodników, którym udało się dojechać do mety). Gabriela Hopek zajęła 29. miejsce w gigancie (na 37 zawodniczek, które zawody ukończyły) i 47. miejsce w supergigancie (na 50 zawodniczek). Dwóch pozostałych konkurencji nie ukończyła.
Więc co? Czekamy na kolejną Petrę Vlhovą albo Marco Schwarza? Miło mi się kibicuje nowym twarzom. Ciekawy jestem o kim ze wspomnianych powyżej będzie głośno za jakiś czas podczas Pucharu Świata.