Robert Vietze nie jest jeszcze gwiazdą narciarstwa, choć uznaje się go za talent pierwszej wody. 18-latek jednak rozmienia go na drobne. Podczas niedawnej podróżny z Portland do Nowego Jorku został wyprowadzony z samolotu w kajdankach. Ktoś doliczył się, że zanim narozrabiał wypił sześć piw i dwa drinki z rumem…
Czy sen o prawdziwej karierze został zerwany jak „film”, który urwał się młodemu narciarzowi podczas feralnego lotu? To, że Vietze był pijany wątpliwościom nie ulega. On sam jednak nie mógł uwierzyć w swoje zachowanie. W pewnym momencie, prawdopodobnie po drodze do toalety Vietze rozpiął rozporek i zaczął się wypróżniać. – Byłem kompletnie pijany. Nie zdawałem sobie sprawę, że sikam na jej nogę – tłumaczył się. Tą „nią” była jedenastolatka, która z chorym ojcem leciała do babci. Ojciec wracał z toalety, kiedy napotkał tę kuriozalną sytuację. Doszło do przepychanki. Reakcja była jak najbardziej zrozumiała. Obsługa samolotu rozdzieliła obu panów i zajęła się czyszczeniem uryny.
Usunięcie z narciarskiej reprezentacji USA i sprawa przed sądem cywilnym… to pierwsze konsekwencje. Za zachowanie obsceniczne w miejscu publicznym grozi mu jeszcze pokaźna grzywna. Kariera Vietze, który był jednym z kandydatów do reprezentacji USA na igrzyska olimpijskie w Soczi w 2014 roku, stanęła po tym incydencie pod znakiem zapytania