zjazd w wengen

Klasyk w Wengen dla Feuza, Włoszki rządzą w Bad Kleinkirchheim

Nie ukrywam, że zjazd w Wengen jest moim najbardziej ulubionym w całym kalendarzu. Być może nie jest tak spektakularny, jak te w Kitz, czy Beaver Creek, ale ma za to wszystkie elementy potrzebne do stworzenia widowiska i budowania napięcia. Kilka fajnych skoków, skręt z krawędzią, gdzie można stracić linię (Minsch Kante), kilka długich wiraży, przyspieszenie do największej w APŚ prędkości (Hanegg Schuss), a na koniec po prawie dwóch minutach jazdy jeszcze Ziel S, gdzie zmęczone nogi muszą za wszelką cenę utrzymać linię. Przede wszystkim lubię zjazd w Wengen jednak za sprawą niesamowitych widoków Berner Oberland. Majestatyczna, północna ściana Eigeru, na której dokonało się tak wiele ludzkich zwycięstw i dramatów jest na wyciągnięcie ręki po drugiej stronie doliny. Idealna piramida Silverhorn raz po raz pojawia się na ekranach telewizorów. Co tu dużo ukrywać, w Wengen jest alpejsko, wysoko, przepaściście i bosko, jak nigdzie indziej na świecie. Szkoda, że zawodnicy nie bardzo mogą sobie pozwolić na oglądanie panoramy, choć Didier Cuche podkreślał, iż za każdym razem na starcie był wręcz oszołomiony widokiem alpejskich szczytów.

Tym razem pogoda, choć często w Wengen kapryśna, dopisała i widowisko odbyło się bez przeszkód. Wszystko rozpoczęło się z tak zwanej grubej rury, gdyż z numerem pierwszym jechał jeden z pretendentów Beat Feuz. Pomimo kilku widocznych błędów, momentu kiedy odjechała mu narta itp. Beat postawił poprzeczkę niezwykle wysoko. Jego przejazd był bardzo odważny i czasami nawet ryzykowny. Po przekroczeniu linii mety mowa ciała faworyta wskazywała na lekkie niezadowolenie, jednak czasy kolejnych zawodników okazywały się słabsze. Jedynie Aksel Lund Sivndal przez czas jakiś jechał w stylu mogącym zagrozić Szwajcarowi. Ostanie kilkaset metrów Norweg pokonał jednak zbyt pasywnie i ostatecznie uplasował się za Feuzem ze stratą 0,18 sekundy. Rady nie dali także faworyzowani Austriacy: Mayer, Reichelt i Kriechmayr przy czym ten pierwszy zmieścił się jednak na podium. Na całej linii zawiedli Włosi, Francuzi i za wyjątkiem Svindala – Norwegowie. Ciekawe zawody, choć tak bardzo szybko rozstrzygnięte. Szwajcarzy mieli jednak znowu swoje zwycięstwo na „świętej” trasie z Laubernhorn.

W rozegranej dzień wcześniej kombinacji tryumfował Francuz Viktor Muffat-Jeandet przed – uwaga – Pawlem Trikiczewem z Rosji oraz Peterem Fillem. Murowany faworyt gospodarzy Luca Aerni wypadł z trasy slalomu grzebiąc szanse.

W nocy z soboty na niedzielę w Wengen padał deszcz, co uczyniło trasę slalomu trudno przejezdną. Zawodnicy walczyli nie tylko o czas, ale także o utrzymanie się w dziurach i na garbach. Lista tych, którzy nie dotarli do mety pierwszego przejazdu jest bardzo długa. W tej sytuacji faworyt był tylko jeden – geniusz dwóch desek Marcel Hirscher. Pokonał Henrika Kristoffersena o niespełna sekundę. Trzeci na mecie zameldował się Andre Myhrer. I tak zakończył się weekend w cieniu Eigeru.

Panie rywalizowały na niełatwej, garbatej, nierównej i zlodzonej trasie w Bad Kleinkirchheim. Sobotni supergigant rozstrzygnęła na swoją korzyść Fede Brignone, czym sprawiła – również sobie – wielką niespodziankę. Włoszka pokonała Larę Gut i Cornelię Hütter. Jakby tego było mało w niedzielnym zjeździe Fede Brignone po raz drugi stanęła na podium w Bad Kleinkirchheim. Tym razem na miejscu drugim w towarzystwie swoich koleżanek z drużyny: Sofii Goggii i Nadii Fanchini. Całkiem udany weekend szybkościowy, jak na specjalistkę gigantów. Włoszki pokazały także, że należą do najściślejszego grona faworytek we wszystkich konkurencjach przed zbliżającymi się igrzyskami. No może z wyjątkiem slalomu.

W kolejny weekend rywalizacja przeniesie się do Kitzbühel i Cortiny. O ile dopisze pogoda znowu będzie się czym emocjonować I tak do końca marca…

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

azs winter cup

AZS WC: „Topór” z wymarzonym medalem

Magdalena Bańdo (UŚ Katowice) i Juliusz Mitan (AGH Kraków) zdominowali rywalizację w ostatnich eliminacjach Akademickiego Pucharu Polski, wygrywając w obu konkurencjach. Wydarzeniem dnia był pierwszy, upragniony medal wywalczony

crazy canucks

Crazy Canucks łamią system narciarstwa alpejskiego

Jest styczeń. Dookoła rozpościera się przepiękna panorama szwajcarskich Alp. Co kilkadziesiąt minut kolej torowa Jungfraubahn przejeżdża przez Wengen, nad którym unosi się najdłuższa trasa zjazdowa alpejskiego Pucharu Świata. To miejsce

10 grzechów polskiego narciarstwa

Grzech 10. – reprezentowanie Polski na imprezach głównych

Ostatnią kwestią na mojej liście są powołania na imprezy główne, które wywołują zainteresowanie przed mistrzostwami świata juniorów i seniorów czy igrzyskami olimpijskimi. Dla wielu, jak nie wszystkich zawodników, zakwalifikowanie się na takie zawody i możliwość

azs winter cup

Gadające Głowy – AZS Winter Cup #4 Jurgów

Na starcie jakieś stwory z „Ulicy Sezamkowej”, w drugim przejeździe „Puszek” i Kuba Okniński – co się dzieje!? Debiutujący w AZS Winter Cup Bartek Sanetra opowiada, że wszystko się może zdarzyć (wielkie

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.