Jeszcze w sobotę miałem nadzieję na wspaniałą walkę o setne części sekundy pomiędzy najlepszymi slalomistami tegorocznego sezonu. W niedzielę, w ostatnim dniu mistrzostw świata wszystko przebiegło jednak trochę jednostronnie, pod dyktando Marcela Hirschera. Austriak pod drugi złoty medal tych samych mistrzostw podwaliny położył już w pierwszym przejeździe, który rozstrzygnął na swoją korzyść wygrywając o 0,43 sekundy z Marco Schwarzem i 0,48 z Michaelem Mattem. Pięknie pojechał też Brytyjczyk Dave Ryding zajmując czwarte miejsce. Kristoffersena zobaczyliśmy dopiero na szóstym, a Felixa Neureuthera na dziesiątym miejscu. Przejazdu pierwszego nie skończył Alexis Pinturault oraz wielu mniej znanych zawodników w tym Michał Jasiczek. Lekko nie było.
Przejazd drugi to popis Felixa Neureuthera, który skutecznie zaatakował z dziesiątej pozycji i ostatecznie – pomimo urazu muskulatury pleców – wywalczył brązowy medal, jedyny dla niemieckiej kadry. Z pozycji siódmej, po wspaniałej jeździe na prowadzenie wyszedł Manuel Feller, Austriak, który często – dzięki swojej fantastycznej technice – kreowany jest przez naddunajskie media na następcę Marcela. Niestety trochę zbyt często dopadają go kontuzje. Tym razem jednak wystarczyło na miejsce drugie i medal srebrny, choć jeszcze w piątek pod wielkim znakiem zapytania stał udział Manuela w niedzielnym slalomie. Nie dał rady Kristoffersen, ani Ryding, ani Matt, ani Schwarz. Wszyscy choć dojechali do mety przepadli w czeluściach klasyfikacji. Przecież na mistrzostwach liczą się tylko medale. Atakować próbował jeszcze Mattias Hargin, ale do mety nie dojechał. Marcel rozegrał końcówkę na swoją korzyść stawiając kropkę nad i w postaci najlepszego czasu również w przejeździe drugim. Jego dwa złote medale mistrzostw to doprawdy wyczyn jakich mało. Poprzednim razem sztuka ta udała się Alberto Tombie w 1996 roku w Sierra Nevada, a jeszcze wcześniej Rudiemu Nierlichowi w 1989 w Vail.
I tak skończyły się mistrzostwa świata 2017 w Sankt Moritz. Zwycięzcami są na pewno Szwajcarzy i to pod każdym względem: sportowym i organizacyjnym. Austriacy, głownie dzięki technikom też zaprezentowali się godnie. Nieźle poszło Norwegom i Kanadyjczykom (dzięki szybkościowcom). Bilans pozostałych nacji w porównaniu z tymi trzema pierwszymi wygląda słabo, a do największych przegranych należą chyba Włosi, którzy byli naprawdę mało widoczni.
I tak wracamy do codziennej rzeczywistości alpejskiego Pucharu Świata, gdzie sytuacja też jest już chyba przesądzona. Niemniej przebieg poszczególnych zawodów może być bardzo interesujący.
1 komentarz do “Złoty Marcel po raz drugi”
Hmmm o ile mnie pamięć nie myli to w Garmish Ted Ligety zdobył trzy złota