Maja Chyla (UJ Kraków) oraz Bartłomiej Sanetra (AWF Katowice) wywalczyli tytuły Akademickich Mistrzów Polski w gigancie. W slalomie najlepsi byli Aniela Sawicka (AWF Katowice) oraz Wojciech Dulczewski (AWF Kraków).
Co za historia! „Sensacja” to słowo, które nie jest w stanie oddać tego, co wydarzyło się na Harendzie w środowe popołudnie. Slalom mężczyzn. Na starcie obrońca tytułu Przemysław Białobrzycki (AWF Katowice), aktualny mistrz Polski w slalomie Szymon Bębenek (ANS Nowy Sącz), zdobywca Kryształowej Kuli w AZS Winter Cup Juliusz Mitan (AGH Kraków), uczestnik uniwersjady w Lake Placid Błażej Budz (PK Kraków), piąty polski slalomista w rankingu Bartłomiej Sanetra – cała akademicka plejada gwiazd. A po ostatnim przejeździe kibice na mecie muszą zbierać szczęki z podłogi. Mistrzem zostaje bowiem Wojciech Dulczewski, który przed dwoma tygodniami dostał srogi łomot od Bębenka w mistrzostwach Polski, tracąc do niego 7,62 sek. Ale zanim zdradzę jak doszło to tego niebywałego wydarzenia, zacznijmy od początku.
GALERIA ZDJĘĆ Z FINAŁU GIGANTA AMP 2023 – ZOBACZ
GALERIA ZDJĘĆ Z FINAŁU SLALOMU AMP 2023 – ZOBACZ
O pierwszy komplet medali walczyły panie w gigancie. Zapowiadało się na emocjonujący pojedynek najlepszej zawodniczki Akademickiego Pucharu Polski Mai Chyli z plejadą gwiazd z katowickiej AWF (Czapska, Sawicka, Florek), które wspaniale jeździły w poniedziałkowych eliminacjach. Po pierwszym przejeździe lekka konsternacja, bowiem na czele – owszem – była Maja Chyla, ale tuż za nią uplasowały się Zofia Zdort (ŚUM Katowice) i Gabriela Hopek (URK Kraków). Faworytki przespały nieco pierwszy przejazd i musiały gonić w drugim. Udało się, ale tylko połowicznie. Zuza Czapska i Aniela Sawicka uzyskały taki sam czas 1:16,50 i we dwie zasiadły na fotelu lidera. Było to jednak zbyt mało na świetnie dysponowaną Zosię Zdort. Jej drugi przejazd okazał się jeszcze lepszy, co na pewno było małym zaskoczeniem dla obserwujących zmagania kibiców i zawodników oczekujących na swój start. Na górze pozostała już tylko prowadząca po pierwszym przejeździe Maja. Ruszyła, a na trasie zachowywała się jak profesorka. Zero zawahania, zero problemów, uczta dla oczu. Niesamowitą metamorfozę przeszła ta dziewczyna od początku sezonu. Troszkę zagubiona na uniwersjadzie, często niepewna i skromna, a teraz pewna siebie i pełna wiary w to, że może wygrywać.
W gigantowej rywalizacji mężczyzn od samego początku rządził Bartłomiej Sanetra. Już w pierwszym przejeździe dołożył rywalom ponad pół sekundy. Bartek świetnie czuł się w tych warunkach i jak czołg przejeżdżał przez grząskie podłoże, które wyślizgało się dopiero po kilku zawodnikach. Przepadli za to pozostali z trzech muszkieterów z katowickiej AWF, którzy brylowali w eliminacjach – Juliusz Kierkowski ledwo dotarł do mety po problemach na płaskim fragmencie trasy, a Przemek Białobrzycki zabawił na niej niemal sekundę dłużej od lidera. Pozytywnie zaskoczył Bartosz Bieńkowski (UE Wrocław), który na półmetku rywalizacji zajmował drugie miejsce ex aequo z Norbertem Wróblem (UJ Kraków). Niestety nie dał rady utrzymać tak dobrego tempa w drugim przejeździe i spadł na siódme miejsce. Za to Norbert miał apetyt na dobre ściganie i ostatecznie uległ tylko Sanetrze, tracąc 0,87 sek. Skład na podium uzupełnił 27. zawodnik uniwersjady w tej konkurencji Szymon Bębenek. Bardzo blisko pokonania Szymka był czwarty Wojciech Dulczewski, któremu do medalu zabrakło zaledwie 0,04 sek.
Emocje po zmaganiach na długich nartach nie zdążyły jeszcze opaść, a na Harendzie gotowe do oglądania były już dwie konfiguracje slalomów. Rosnąca temperatura sprawiała, że śnieg robił się coraz cięższy, co zwiastowało jazdę w większych dziurach. Mariusz Staszel wysypał na trasę prawdopodobnie całą sól przeznaczoną na zakopiańskie drogi, co trochę poprawiło sytuację.
W inauguracyjnym akcie slalomowego finału świeżo upieczona mistrzyni musiała chyba po raz pierwszy w sezonie zawodów akademickich uznać wyższość rywalki. Okazało się, że można wygrać z Mają, a sztuki tej dokonała Aniela Sawicka, wyprzedzając rywalkę o 0,44 sek. Bez medalu z Zakopanego nie chciała wyjeżdżać też Patrycja Florek, ale jej strata przed drugą rundą wynosiła już 1,12 sek. Pozostałe panie miały większe straty i tylko wyraźne potknięcie którejś z pierwszej trójki otwierało dla nich szansę na włączenie się do rywalizacji o medale. Drugi przejazd nie zmienił jednak kolejności na podium i w ten sposób Aniela w swoim debiucie w Akademickich Mistrzostwach Polski wywalczyła mistrzowski tytuł.
Znacznie ciekawiej było u panów, bo tu przed drugim przejazdem naprawdę wszystko mogło się zdarzyć (wielkie mi odkrycie…). Prowadził Bartek Sanetra, który miał chrapkę na dublet. Ale tuż za nim, ze stratą zaledwie 0,05 sek. czaił się Wojciech Dulczewski. Dopiero trzeci był faworyt Szymon Bębenek, który bardzo powoli rozkręcał się na slalomie (eliminacje zakończył na 10. miejscu w strefie wschodniej). W połowie sekundy mieścił się jeszcze Błażej Budz, który wciąż miał realne szanse na tytuł. Aż 1,15 sek. tracił ulubieniec publiczności Juliusz „American Boy” Mitan, co raczej przekreślało szanse na korzystny rezultat. To, co wydarzyło się w przejeździe drugim było solą sportu. Walka szła na całego, nikt nie kalkulował, nikt nie chciał zadowolić się swoim miejscem. Liderzy zmieniali się na fotelu, a kolejni zawodnicy dojeżdżali do mety i unosili ręce w geście tryumfu. Gdy na prowadzenie wysunął się Szymon Bębenek, wiadomo było, że nie wróci do domu z pustymi rękami. Ale czy był to przejazd na tytuł mistrzowski? Dość szybko okazało się, że nie. Gdy na trasę ruszył Wojciech Dulczewski, po kilku skrętach wiadomo było, że albo za chwilę zakończy się to spektakularną katapultą, albo na mecie będzie radość z rewelacyjnego wyniku. Sprężysty niczym dziki kot wił się w dziurach między tyczkami, w charakterystyczny sposób wypuszczał narty daleko spod siebie, a długi rudy kuc pokazywał się to z lewej, to z prawej strony tułowia. A na mecie? Ekstaza, eksplozja! „Dulu” przed mistrzem Polski seniorów w tej konkurencji o 0,68 sek. Musiał się Bartłomiej zdziwić stojąc na starcie przed decydującym przejazdem. Ruszył. Nie wyglądało to źle. Czysta, dobra jazda. Może nie tak szalona, nie tak brawurowa, ale płynna i solidna. Zegar na mecie pokazał jednak dwójkę. To było za mało. Mistrz z giganta został pokonany o 0,39 sek. Jak niepyszny, z nietęgą miną opuścił ogródek mety. Za to pojawiły się w nim siostra i partnerka życiowa ściskając nowego czempiona, który przez bardzo długi czas nie mógł uwierzyć w to, czego dokonał.
I tak zakończyły się Akademickie Mistrzostwa Polski 2023. Harenda znowu z tętniącej życiem, kolorowej, meksykańskiej areny zmagań zamieniła się w smutny śnieżno-błotnisty kawałek stoku.
Powiedzieli na mecie
Maja Chyla (akademicka mistrzyni Polski w gigancie)
Nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobrze, że te moje przejazdy będą aż tak szybkie, ale cóż – byłam dziś po prostu najlepsza. Teraz będę promować taką propagandę sukcesu. Do tej pory mówiłam, że się udało, ale dziś się nie udało. Po prostu wygrałam. Czułam, że pół sekundy przewagi po pierwszym przejeździe to sporo, ale wiedziałam, że i tak będę musiała walczyć w drugim. Jechało mi się dobrze i dojeżdżając do mety byłam pewna, że będzie złoto.
Bartłomiej Sanetra (akademicki mistrz Polski w gigancie)
Czy lubię jeździć po takich dziurach? Średnio. Ale jakoś sobie dzisiaj poradziłem. Trasa w drugim przejeździe była całkiem niezła. Oprócz kilku dziur, naprawdę dobrze przygotowana. W pierwszym przejeździe było trochę gorzej, bo jechaliśmy po nieodgarniętym śniegu. Narty nie skręcały, ciężko było z równowagą, ale udało się. Na pewno czułem się spokojniej na starcie niż na zawodach FIS, w których się ścigam. Jednak bardzo chciałem wygrać, a konkurencja tutaj jest duża. Skupiłem się dokładnie tak samo jak na wszystkich innych zawodach np. na mistrzostwach Polski i chciałem pokazać jak najlepszy przejazd.
Zofia Zdort (srebrna medalistka w gigancie)
Cały sezon mówiłam, że atakuję AMP-y i zaatakowałam! Nie wiem co mam powiedzieć, jest super, jest dobrze, bardzo się cieszę.
Wojciech Dulczewski (akademicki mistrz Polski w slalomie)
Przyjeżdżając na AMP-y nie myślałem, że tak się to może skończyć. Ostatni raz na tej górze na podium byłem w 2017 roku na olimpiadzie młodzieży w gigancie, teraz się udało w slalomie. Jestem niesamowicie szczęśliwy. W tym sezonie rozkręcałem się powoli. Coraz lepiej, coraz lepiej i na ostatni start udało się poskładać to wszystko. W końcówce miałem małe przygody, ale dałem radę dojechać.
Przemysław Białobrzycki (zdetronizowany mistrz slalomu AMP)
Umarł król, niech żyje król! Gratulacje dla Wojtka. Naprawdę jazda była imponująca. Cała meta widząc ten przejazd zamarła. Gdy przebrnął przez ostatni łokieć ta wrzawa była niesamowita. Czuć było, że dzieje się coś wielkiego. Na pewno liczyłem tu na wyniki na podium, ale nie udało się. Kurczę, wrócę tu za rok mocniejszy, obiecuję!
Szymon Bębenek (podwójny brązowy medalista AMP)
Bardzo ciekawa impreza. Trochę się to wszystko różni od zawodów innej rangi. Panuje tu inna atmosfera, wszyscy są na luzie, mało kto ogląda slalom. Więc tutaj wszystko dzieje się na totalnym freestyle’u. Podszedłem do tego tak samo – żeby się dobrze bawić, spotkać ze znajomymi w „wawce”, Helenie i tutaj pod Harendą. Także generalnie impreza społecznościowa i dobra atmosfera. Szczerze mówiąc, to chyba pierwszy raz w życiu jechałem, gdy na mecie tyle osób mi kibicowało, bo do nas na zawody nie przyjeżdża nikt, co jest trochę smutne. To niesamowite – wjeżdżasz na metę i nie wiesz, który jesteś bo wszyscy się drą.
Wyniki Akademickich Mistrzostw Polski 2023 znajdują się na stronie organizatora.